
Kot wychodzący – czy to dobry pomysł?
Zdania na temat wypuszczania kota samopas są podzielone. Jedni grzmią, że to nieodpowiedzialne, drudzy bronią się słowami, że „taka natura kota”. Z kolei fundacje i schroniska często wymagają deklaracji, że adoptowany kot będzie niewychodzący. Skąd takie warunki? Kto ma racje? Podpowiadamy!
Wolno biegające koty po ulicach i polach nikogo nie dziwią – choć i tak w Polsce nie ma ich aż tyle. Część z nich to oczywiście zwierzęta bezdomne, które nie mają się gdzie podziać. Reszta to tzw. koty wychodzące, czyli takie, które mają swój dom, ale właściciele wypuszczają je na zewnątrz bez nadzoru. Dlaczego?
Dlaczego ludzie puszczają kota samopas?
Argumentów za tym, by wypuszczać kota słyszy się wiele. Często zdarza się, że opiekun przygarnął zwierzę z ulicy. Taki kot, nagle zamknięty w mieszkaniu, będzie prawdopodobnie domagał się wyjścia. Długie koncerty i drapanie w drzwi to standardowe zachowania, które można zaobserwować w takiej sytuacji. Wielu osobom wydaje się więc, że kot w mieszkaniu się męczy, a nie pozwalając mu wyjść tylko go unieszczęśliwiamy. Czy tak jest? Nie do końca, ale o tym za chwilę.
Inną opcją są przekonania, że kot to dzikie zwierzę, które potrzebuje eksplorować i polować. I rzeczywiście wiele przedstawicieli tego gatunku ma właśnie takie potrzeby! Pojawia się jednak pytanie – czy samotne kocie wycieczki bez nadzoru to najlepszy sposób, by te potrzeby zaspokoić?
Ostatnia kwestia to po prostu wygoda. To szczególnie zauważalne wśród mieszkańców mieszkań na parterze i domów. Pozwalając kotu wychodzić, nie musimy martwić się o pilnowanie drzwi na taras czy odpowiednie zabezpieczenie działki. Co więcej, kot wychodzący rzadko załatwia się do domowej kuwety. Zdarza się także, że nie jest zainteresowany domowym karmieniem, bo najada się upolowanymi ofiarami.
Czy zamknięty kot jest nieszczęśliwy?
Już jakiś czas temu udomowiliśmy koty. Wpuściliśmy je do naszych domów i łóżek, nawiązaliśmy z nimi przyjacielską więź. Trudno w takiej sytuacji mówić o „dzikim zwierzęciu”. Obecność kota w domu to szereg przyjemności (jak wieczorne mizianki), ale również wiele obowiązków. Jednym z nich jest dbanie o koci dobrostan – także psychiczny. Czy to więc oznacza, że powinniśmy wypuszczać kota, by ten mógł urządzić polowanie? Bynajmniej! Jako odpowiedzialni i świadomi opiekunowie możemy samodzielnie zaspokoić potrzeby naszego kota. Świetnie sprawdzą się zabawy wędką czy użycie interaktywnych zabawek oraz mat węchowych. Dzięki odpowiedniej stymulacji nasz kot będzie miał spełnione wszystkie swoje potrzeby – bez wychodzenia z domu!
Kot, który od małego mieszka w domu czy mieszkaniu, nie zna świata zewnętrznego. Nie wie, co go tam czeka. Trudno więc, by za tym płakał. Zdarza się oczywiście, że zwierzak, który był bezdomny, domaga się wyjścia. To jednak nie kwestia tęsknoty, a po prostu nowej sytuacji, której nasz kot nie zna i nie do końca wie, jak się w niej odnaleźć. Cierpliwość opiekuna będzie w tej sytuacji nieoceniona – kot z czasem zrozumie, że jego nowe życie toczy się w czterech ścianach.
Ale on zawsze wracał…
Wiemy już, że kot nie potrzebuje do szczęścia swoich samotnych wycieczek po okolicy. Ale czy jest w tym coś złego? Hm, przede wszystkim – niebezpiecznego. Tak dla kota, jak i dla innych zwierząt, z którymi się spotka. Może się nam wydawać, że kot sobie świetnie poradzi, przecież to zwinne, szybkie zwierzę, w dodatku drapieżnik! I oczywiście – 1000 razy sobie poradzi. A za 1001 coś pójdzie nie tak. Do największych zagrożeń należą: potrącenie przez samochód; atak innego zwierzęcia (np. dużego ptaka); zjedzenie myszy, która wcześniej zjadła trutkę; śmiertelne choroby zakaźne. Choć wydaje się, że to ruchliwa ulica jest jedynym niebezpieczeństwem – lista jest naprawdę długa i nawet kot mieszkający na spokojnej wsi może któregoś razu nie wrócić do domu…
Co więcej, kot również stanowi zagrożenie. Wśród kocich ofiar znajdują się m.in.: wiewiórki, ryjówki, jaszczurki, sikory, wróble, pliszki, raniuszki. Warto też wiedzieć, że nawet najedzony kot będzie polował – ot tak, dla zabawy (co przecież, jak już mówiliśmy, moglibyśmy zapewnić mu w domu). I choć może się wydawać, że nasz milusiński mruczuś na pewno nie zrobi nikomu krzywdy – statystyki są nieubłagane. W samych Stanach Zjednoczonych koty zabijają rocznie około 2,5 mld ptaków i 15 mld małych ssaków. W Polsce jest to odpowiednio: 150 i 630 mln. Szkody w ekosystemie, jakie wyrządzają koty dla przyjemności, mają ogromną skalę. Zasadniczo moglibyśmy machnąć na to ręką. Ale czy naprawdę świadomie chcemy przyczyniać się do śmierci tylu (często potrzebnych!) zwierząt?
Co więc robić? Podsumowanie
Mamy świadomość, że przekonania są różne. Szczególnie wśród mieszkańców mniejszych miejscowości, gdzie od zawsze zwierzęta traktuje się nieco inaczej, a do opieki nad nimi podchodzi się trochę „swobodniej”. Wiemy też, że funkcjonowanie z kotem, który domaga się wyjścia, jest trudne i uciążliwe. Jednak jak w wielu życiowych obszarach warto uświadomić sobie – to minie. A naszemu kotu nic się nie stanie, jeśli go nie wypuścimy. Być może kilka dni „popłacze” pod drzwiami, zdezorientowany, że nie może wyjść. A potem się przyzwyczai… Ale co bardzo ważne – musimy pamiętać, by zapewnić mu odpowiednią dawkę zabawy i zaspokoić jego potrzeby (również łowieckie)! Wtedy będziemy mieli pewność, że nasz kot jest nie tylko szczęśliwy, ale przede wszystkim bezpieczny, a dodatkowo nie zagraża innym gatunkom. Czy to nie najlepszy możliwy scenariusz?